Tak Zwany Neoliberalizm I Jego Fałszywi Krytycy W Argentynie

Categories:
Localizations:

cdn.crimethinc.com/assets/articles/2023/12/15/header.jpg

10 grudnia samozwańczy „anarchokapitalista” Javier Milei został prezydentem w Argentynie, prowadząc kampanię w oparciu o obietnicę wyeliminowania Banku Centralnego Argentyny i obalenia politycznego establishmentu. Co się dzieje, gdy władzę przejmuje „anarchokapitalista”?

Jak od dawna podkreślamy, nie ma czegoś takiego jak „anarchokapitalizm”. Pomysł, że hierarchie tworzone przez kapitalizm mogą być zgodne z anarchistycznym dążeniem do zniesienia narzuconych dysproporcji władzy, jest tak samo wewnętrznie sprzeczny, jak pomysł, że anarchista mógłby zostać szefem rządu. Są kapitaliści i są prezydenci — i praktycznie wszyscy prezydenci są jednymi i drugimi — ale żaden anarchista nie zniżyłby się do tego, by zostać prezydentem lub zwolennikiem kapitalizmu.

Od czasu głosowania w sprawie Brexitu i wyboru Donalda Trumpa, skrajnie prawicowi politycy odnieśli szereg zwycięstw wyborczych, fałszywie przedstawiając się jako buntownicy przeciwko rządzącej elicie, wykorzystując narastające niezadowolenie i sposoby, w jakie liberałowie i lewicowcy kojarzyli się z dominującymi instytucjami. Skrajnie prawicowi politycy nie mogliby przedstawiać się jako buntownicy, gdyby nie fakt, że prawica i lewica zmówiły się, by zmiażdżyć anarchistów i inne ruchy społeczne, które w przeciwnym razie stanowiłyby przykład tego, jak wygląda prawdziwy bunt. Zwycięstwo wyborcze „anarchokapitalisty” jest najnowszym rozdziałem tej historii.

Nic dziwnego, że w praktyce „anarchokapitalizm” nie obejmuje anarchizmu, ale za to dużo kapitalizmu. Zamiast zlikwidować Bank Centralny, pierwszym działaniem Milei było mianowanie byłego prezesa Banku Centralnego ministrem gospodarki. W pierwszych dniach urzędowania Milei ogłosił pewne cięcia w rządzie: wstrzyma nowe projekty infrastrukturalne, zwolni pracowników państwowych, zmniejszy dotacje na energię i transport dla konsumentów, zlikwiduje połowę ministerstw federalnych i zdewaluuje argentyńskie peso — zwiększając inflację i prawie na pewno powodując recesję. Zgodnie z nowym rządowym kursem wymiany średni roczny dochód Argentyńczyka wyniesie zaledwie 6300 USD.

Nie jest to jednak kwestia pozbycia się rządu w ogóle, lecz po prostu pozbycia się wszelkich jego aspektów, które mogłyby złagodzić sposób, w jaki kapitalizm wpływa na zwykłych ludzi. Rząd Milei nie będzie redukował represyjnego aparatu państwa. Jego minister bezpieczeństwa, Patricia Bullrich, kolejny wieloletni członek elity politycznej, zobowiązała się zmobilizować policję do rozprawienia się z protestującymi. Bullrich ogłosiła, że zamierza obciążyć organizatorów i indywidualnych protestujących kosztami ochrony demonstracji. Ponieważ to władze będą decydować o tym, ile policji wymaga każda demonstracja, polityka ta umożliwi policji potrząsanie zwykłymi ludźmi dokładnie w sposób, o jaki „anarchokapitaliści” oskarżają socjalistów. Zamierza również wprowadzić nowe formy represji, uzbrajając władze migracyjne i służby ochrony dzieci przeciwko tym, którzy uczestniczą w protestach.

Aby uzyskać więcej informacji na temat tego, jak prawdziwi anarchiści postrzegają sytuację w Argentynie, przeprowadziliśmy wywiady z towarzyszami z La Oveja Negra i Cuadernos de Negación, dwóch projektów związanych z Biblioteką i Archiwum Alberto Ghiraldo w mieście Rosario. Omawiają oni dekady walki społecznej i restrukturyzacji gospodarczej, które stworzyły warunki, w których Javier Milei doszedł do władzy. Więcej informacji można znaleźć w artykule „Powrót do przeszłości”, pierwszym artykule, który opublikowaliśmy na temat zwycięstwa Milei, lub w wywiadzie dla anarchistycznego projektu wydawniczego Expandiendo la Revuelta.

„Ani dyktatura, ani demokracja. Niech żyje anarchia!” Baner na demonstracji w 2008 roku.


W jaki sposób Milei jest kontynuatorem dawnych skrajnie prawicowych tendencji — i czym się od nich różni? Dlaczego wygrał wybory?

Niedawno opublikowaliśmy książkę zatytułowaną „Przeciw liberalizmowi i jego fałszywym krytykom”. Zaczęliśmy nad nią pracować nieco ponad rok temu i zanim ją ukończyliśmy, Milei miał już wygrać wybory prezydenckie. Wszystko potoczyło się bardzo szybko — został prezydentem po zaledwie dwóch latach kampanii i retoryki o „spaleniu banku centralnego” lub „zakończeniu ideologii gender”.

Naszym zamiarem w książce było zajęcie się fenomenem ruchu liberalno-libertariańskiego w Argentynie, a także innymi przejawami „alternatywnej prawicy” (alt-right), a ostatecznie opublikowaliśmy ją w środku kampanii wyborczej. Podróżowaliśmy i prezentowaliśmy ją w niektórych miastach Argentyny, a także w Santiago de Chile. Jest to aktualna kwestia i priorytet dla nas i dla ludzi, których spotkaliśmy, więc odbyliśmy wiele szczegółowych dyskusji. Najwyraźniej coś się zmienia, nie tylko w starym „ruchu robotniczym” i w odniesieniu do form walki, ale także w sposobie wyrażania niezadowolenia społecznego i wyczerpania pewnego progresywizmu jako gwaranta kapitalistycznej reprodukcji w tym regionie.

Nie postrzegamy Milei jako kontynuacji argentyńskiej ultraprawicy, ale jako ultrakapitalistę. Zaczęliśmy zwracać na niego uwagę lata temu, głównie z tego powodu, z powodu jego obrony kapitalizmu jako liberalnego ekonomisty, a następnie z powodu jego krytyki reakcyjnego progresywizmu, co czyni go dość podobnym do innych ludzi „alternatywnej prawicy” na całym świecie. Ogólnie rzecz biorąc, uważamy, że porównywanie się z przeszłością nie jest szczególnie przydatne, gdy próbujemy zrozumieć coś nowego.

W przeciwieństwie do protekcjonistów takich jak Donald Trump, Javier Milei jest zwolennikiem handlu międzynarodowego.

Chociaż w szeregach tego nowego zjawiska znajdują się starzy prawicowcy, nie jest to cecha ideologiczna, która je konstytuuje. Ważnym elementem w tej sprawie jest wiceprezydent Victoria Villaruel, prawniczka, która nie tylko broniła bojówek ostatniej dyktatury, ale także pochodzi z rodziny wojskowej i organizowała wizyty w więzieniach dla uwięzionych uczestników ludobójstwa, takich jak mordercy o randze [argentyńskiego oficera wojskowego Jorge Rafaela] Videli. Nadal zaprzecza liczbie 30 000 zaginionych, co jest znaczącym gestem.

Nie chodzi o to, że ci ludzie nie istnieli przed „fenomenem Milei”, ale po raz pierwszy tacy ludzie dotarli do rządu demokratycznymi kanałami. W chwili, gdy to piszemy, nie objęli oni jeszcze swoich funkcji rządowych, a dystans między nimi jest już zauważalny. Zamiast przekazać ministerstwa bezpieczeństwa i obrony temu prowojskowemu sektorowi swojego rządu, jak rzekomo uzgodniono, Milei mianował na te stanowiska kandydatów na prezydenta i wiceprezydenta z Juntos por el Cambio. Są to odpowiednio Patricia Bullrich i Luis Petri. Pierwsza z nich była już na tym stanowisku w 2017 r., podczas prezydentury Mauricio Macriego, kiedy Żandarmeria Narodowa zamordowała anarchistycznego towarzysza Santiago Maldonado.

Mural na cześć Santiago Maldonado, który został zabity przez policję, gdy argentyńska Żandarmeria Narodowa zaatakowała demonstrację przeciwko Grupie Benetton. Jego utopione ciało znaleziono wiele tygodni później.

Ze swojej strony Milei jest z zawodu ekonomistą, a od 2021 r. krajowym wiceprezydentem miasta Buenos Aires. Pracował jako doradca finansowy, co oznacza, że jego kariera jest związana z biznesem — nie pochodzi z sektora wojskowego ani koniecznie prawicowego. Stał się znany w programach telewizyjnych o polityce w 2015 roku, prezentując prowokacyjny styl i wyrażając liberalną ideologię o konserwatywnym tonie (paleo-libertarianizm). W kwestiach ekonomicznych identyfikuje się ze „szkołą austriacką”. Oferowano mu coraz więcej wystąpień w mediach, ponieważ otrzymywał wysokie oceny, a youtuberzy i influencerzy związani z liberalizmem oraz otwarcie antyfeministycznymi i reakcyjnymi ideami zaczęli powielać jego retorykę.

Zaczął nabierać rozpędu jako postać polityczna w latach 2018-2019. Wzmocniony ciągłymi wystąpieniami w mediach, jego głośna retoryka w Kongresie Narodowym sprzeciwiająca się oficjalnej polityce i „kaście politycznej” (charakterystyka, którą sam Milei spopularyzował w Argentynie w odniesieniu do urzędników i polityków zawodowych) uczyniła z niego polityczny punkt odniesienia i potencjalnego kandydata na prezydenta, kierując w stronę parlamentu wiele oburzenia przeciwko politykom i bolesnej sytuacji społecznej, przez którą przechodzimy, obejmującej ubóstwo, głód i nędzę.

Jak więc udało mu się wygrać wybory? Kierując to społeczne złe samopoczucie, ponieważ zarówno on, jak i jego przeciwnik, Sergio Massa, otrzymali głosy w dużej mierze w wyniku pogardy wyborców dla drugiego — manifestacji odrzucenia, a nie nadziei na jeden lub drugi rząd. Jego kampania była prowadzona głównie za pośrednictwem „sieci społecznościowych” i wystąpień w mediach, a nie za pośrednictwem tradycyjnych kanałów propagandy politycznej. Na ulicach można było zobaczyć niewiele plakatów Milei w porównaniu z liczbą filmów krążących w Internecie.

Wydaje się, że w Argentynie istnieje ukryty demokratyczny pakt mówiący, że „głosowanie jest dobre na wszystko”, więc gniew przejawia się przy urnach wyborczych. Zjawisko Milei wynika z pogardy dla tradycyjnej polityki, która sama w sobie nie jest uznawana za politykę, a także z wysokiego stopnia konformizmu i zaufania do reprezentacji oraz kapitalistycznego kodeksu „każdy dla siebie”.

Cała „postępowa” polityka w tym kraju skupiła się na wymazaniu możliwości przerwania ciągłości jako alternatywy. Ta lewica (z braku lepszego słowa) staje się coraz bardziej nacjonalistyczna, etatystyczna i menedżerska; nie jest już nawet reformistyczna, jeśli rozumiemy reformizm jako domniemaną strategię na drodze do rewolucji.

Wraz z końcem roku w Argentynie mamy do czynienia z brutalnym pogorszeniem warunków życia, z inflacją prognozowaną na około 200% rocznie i połową populacji żyjącą w ubóstwie. Są tacy, którzy zastanawiają się, dlaczego to prawica zarządza tym złym samopoczuciem. My też się nad tym zastanawiamy, ale nie oznacza to, że uważamy, że rebelia powinna „wrócić na lewicę”, jak niektórzy twierdzą.

Porządek demokratyczny działa poprzez obarczanie odpowiedzialnością za sytuację społeczną różnych rządów, które zmieniają się w zależności od kontekstu. Utrudnia to sformułowanie ogólnej wizji i krytyki wykraczającej poza błędy tego czy innego prezydenta.

W tym samym czasie, gdy progresywizm jest przerażony aberracjami ogłaszanymi przez jego przeciwników, wyolbrzymia je z zamiarem wyróżnienia się i utrzymania władzy. Poza różnicami dyskursywnymi, w praktyce różnica nie wydaje się tak duża, gdy ci, którzy wyrażają odrzucenie progresywizmu, doszli do władzy. Tak przynajmniej sugerują wydarzenia w różnych krajach, w których doszło jedynie do zmiany władzy, bez głębokiej zmiany polityki państwa lub strukturalnej reformy państwa i jego powiązania z rynkiem. Możemy to zaobserwować na przykład w Boliwii, Stanach Zjednoczonych, Argentynie i Brazylii — odpowiednio Morales-Áñez-Arce, Obama-Trump-Biden, Fernández de Kirchner-Macri-Fernández-Milei i Da Silva-Rousseff-Temer-Bolsonaro-Da Silva. Latynoamerykański progresywizm, wskazując na prawicowe zagrożenie, przyniósł jedynie umiarkowanie — podczas gdy nowi lub starzy prawicowcy, pomimo swojej agresywności, stali się bardziej „postępowi” po dojściu do władzy.

Z naszej strony chcemy wnieść wkład w antykapitalistyczną perspektywę, zajmując się problemami tego regionu, takimi jak ubóstwo, niepewność zatrudnienia, inflacja, eksploatacja zasobów naturalnych, represje i ta demokratyczna alternacja, która gwarantuje nędzę i słabe funkcjonowanie gospodarki.

Pomimo wyborczego triumfu [partii Milei] La Libertad Avanza w wyborach prezydenckich, nie staramy się promować żadnego rodzaju wspólnego frontu wyborczego przeciwko nim, ani być ulicznym wsparciem dla takiego politycznego frenetyzmu.

„Żadne imię nie jest zapomniane, żadna twarz nie jest zapomniana”. Mural na demonstracji z okazji rocznicy dyktatury wojskowej, 24 marca 2021 r.

Co zwycięstwo Milei pokazuje na temat ciągłości i nieciągłości między dyktaturą a demokracją w Argentynie?

Trudno jest przedstawić przegląd sytuacji w Argentynie w ciągu ostatnich 50 lat, ale możemy spróbować. Będziemy opierać się na książce, o której wspomnieliśmy i wywiadzie, który przeprowadziliśmy kilka lat temu.

Późne lata sześćdziesiąte i wczesne lata siedemdziesiąte były wyjątkowym okresem walk proletariackich w regionie i na świecie. Od lat trzydziestych XX wieku argentyńska polityka charakteryzowała się naprzemiennością rządów dyktatorskich i parlamentarnych. W tym przypadku odnosimy się do dyktatury samozwańczej „rewolucji argentyńskiej” (1966-1973), kierowanej przez generała Juana Carlosa Onganíę. Oczywiście mówienie o dyktaturze wojskowej jest niekompletne i każdy Latynoamerykanin o tym wie, ponieważ wszystkie te dyktatury są cywilno-wojskowe, ale wierzymy, że można nas zrozumieć. Głównymi dniami akcji w tym czasie były „azos”: tucumanazo z listopada 1970 roku, rosariazos z maja i września 1969 roku oraz, co najważniejsze, cordobazo z maja 1969 roku. Były to protesty, które przerodziły się w miejskie powstanie, z barykadami, kontrolą budynków i konfrontacjami na ulicach, nie wspominając o organizacji i koordynacji, których to wszystko wymagało.

Barykada podczas Cordobazo w maju 1969 roku.

Podobnie jak miało to miejsce w wielu innych regionach, poziom organizacji i zdolności bojowe klasy stopniowo ustępowały miejsca jej głównym słabościom: politykowaniu i walce zbrojnej, które charakteryzowały region od 1973 r., roku powrotu demokracji i [byłego prezydenta Juana] Peróna. W tym kontekście walka zbrojna nasiliła się, podobnie jak reakcja państwa, osiągając punkt krytyczny 24 marca 1976 r., kiedy siły zbrojne ponownie przejęły kontrolę nad państwem w tak zwanym Narodowym Procesie Reorganizacji. Zakładamy, że powszechnie wiadomo, że ta dyktatura wojskowa charakteryzowała się nie tylko brutalnymi torturami i morderstwami, ale także wymuszonymi zaginięciami tysięcy ludzi, głównie bojowników, a w wielu przypadkach porwaniami ich dzieci. Jednocześnie wiele osób musiało udać się na wygnanie.

Po zakończeniu dyktatury w 1983 r. „powrót do demokracji” z rządem Raúla Alfonsína kontynuował serię polityk gospodarczych i społecznych, które utrudniały warunki życia od lat poprzedzających rządy wojskowe. W 1989 r., w kontekście hiperinflacji, ludzie plądrowali supermarkety w głównych miastach kraju i konfrontowali się z policją. Lata 90. rozpoczęły się z Carlosem Menem jako prezydentem; kolejna runda hiperinflacji miała miejsce w pierwszym roku jego rządów, co przyniosło nowy brutalny atak na proletariat, a jednocześnie przyczyniło się do przekonania dużej części społeczeństwa o potrzebie „poświęceń” i „głębokich zmian”.

W tym kontekście nastąpiła głęboka restrukturyzacja kapitalizmu w Argentynie, obejmująca daleko idącą prywatyzację przedsiębiorstw publicznych. Spowodowało to tysiące zwolnień i intensyfikację wyzysku, podczas gdy rynek pracy został zmodyfikowany, powodując rosnącą prekaryzację i czyniąc siłę roboczą coraz bardziej heterogeniczną pod względem reprodukcji i warunków życia.

W latach 90. poziom konfliktu w różnych sektorach siły roboczej wzrósł w obliczu dostosowań i zwolnień. Podczas gdy w pierwszej połowie tej dekady walki utrzymywały tę samą strategię związkową, co w poprzednich dekadach, w drugiej połowie dekady liczba „bezrobotnych” zaczęła rosnąć w siłę, w sytuacji wysokiego poziomu bezrobocia.

Bezrobotni nie mają miejsca pracy ani środków produkcji do przejęcia lub sabotażu, więc wychodzą na ulice i autostrady, aby zakłócić obieg towarów (w tym towaru siły roboczej). Pierwsze pikiety organizowano poza partiami i związkami zawodowymi; były one destrukcyjne i zdecydowanie przeciwstawiały się państwu. Później grupy pikietujących, podobnie jak ruchy społeczne jako całość, rozpoczęły proces coraz większej instytucjonalizacji, kierując całą swoją perspektywę na wysuwanie żądań wobec państwa. Ich organizacje można porównać do związków zawodowych, które również negocjują z państwem, kontrolują powszechny gniew i ustalają cenę życia, tworząc dynamikę przywódców i kierowanych. Dziś wszystko to jest reprezentowane przez sektor peronizmu, zwany „ekonomią ludową”, na którego czele stoi Juan Grabois.

Dopiero w 2001 r. kryzys rozszerzył swój wpływ z bezrobotnych na proletariat jako całość. Wielu proletariuszy, którzy uważali się za klasę średnią, również zostało zmuszonych do wyjścia na ulice przez trudną sytuację. Rząd Fernando de la Rúa, który zastąpił u władzy [Carlosa] Menema, nie był w stanie przedstawić inteligentnej burżuazyjnej odpowiedzi na naciski organizacji międzynarodowych, opozycji peronistowskiej oraz tego nowego i słabego sojuszu między bezrobotnymi, walczącymi robotnikami i samozwańczymi sektorami klasy średniej. Przez cały 2001 r. rząd przeprowadził serię działań „osłonowych”, prosząc o ogromne pożyczki, aby zapewnić ciągłość działalności bankowej. Ale to nie wystarczyło; na początku grudnia 2001 r. uchwalono nowe prawo, słynne „corralito”, które nałożyło surowe ograniczenia na wycofywanie pieniędzy z banków i różne ograniczenia dotyczące konwersji peso na dolary i odwrotnie. Oznaczało to, że wiele osób straciło swoje oszczędności. Skończył się parytet peso do dolara; dziś jeden dolar to równowartość ponad tysiąca argentyńskich peso.

Wszystkie te warunki eksplodowały w połowie grudnia 2001 roku. 19 grudnia, w odpowiedzi na powszechne plądrowanie supermarketów, rząd ostatecznie ogłosił stan oblężenia, militaryzując cały kraj i zakazując ludziom gromadzenia się na ulicach. Należy zauważyć, że wszystkie protesty odbyły się w całkowitej sprzeczności z tym rządowym dekretem. Policja była w stanie aresztować kilka osób, ale nie tysiące. Pod koniec 20 grudnia prezydent podał się do dymisji; pomimo represji i zabójstw 39 osób w całym kraju, ludzie nie opuścili ulic.

Reakcja była masowa: garnki i patelnie uderzały o każdej porze, w głównych miastach kraju organizowano zgromadzenia sąsiedzkie, atakowano banki i instytucje państwowe, a ruchy bezrobotnych odnotowały niesamowity wzrost ich organizacji i siły, blokując drogi i ulice w całym kraju. To właśnie w tym momencie hasło „oni wszyscy muszą odejść” zaczęło się uogólniać, całkowicie odrzucając polityków wszystkich opcji. Hasło „que se vayan todos”, które teraz skandują wyborcy Milei, było w tamtych dniach skandowane w całym regionie, ale w atmosferze walki i solidarności. Kiedy dziennikarze lub członkowie partii lewicowych, rzucając wyzwanie demonstrantom, pytali, co się stanie, gdy wszyscy odejdą, odpowiedź brzmiała: „Niech idą dalej”.

Znaczna część obecnego gniewu społecznego przyjęła ten dziwny kanał. W 2001 r. gniew wobec polityków charakteryzował się rozproszoną i irracjonalną perspektywą, ale z podstawowym odrzuceniem kapitalizmu na podstawie solidarności, pikiet i zgromadzeń; znaczna część obecnych złych uczuć wobec „kasty politycznej” jest wyrażana w całkowicie kapitalistycznych kategoriach. Pomimo ich absurdalności i niepraktyczności, wyrażenia takie jak „dynamizowanie banku centralnego” są wygodniejsze dla utrzymania porządku niż „dobre pozbycie się” walki społecznej.

W 2002 r., po przewrocie, burżuazja próbowała zorganizować reakcję, choć powoli i chaotycznie, odwołując prezydenta po prezydencie, aż Eduardo Duhalde, ulubiony syn peronistów, powszechnie podejrzewany o handel narkotykami i morderstwo, przejął władzę. Rządy Nestora Kirchnera w latach 2003-2007 można scharakteryzować jako arcydzieło peronistycznego i latynoamerykańskiego populizmu. Wspierany w niezwykle korzystnym kontekście przez międzynarodowe ceny towarów i przy całkowicie zniszczonych płacach, rząd osiągnął stabilizację gospodarczą. Z drugiej strony, podjął się zadania zmuszenia wszystkich organizacji społecznych do opowiedzenia się za lub przeciw jego projektowi politycznemu.

Szkoły ludowe, oddolne przestrzenie w dzielnicach i grupy młodych bojowników przyjęły linię Kirchnera, zachęcone rzekomym programem odnowy, obietnicą bodźców gospodarczych i wizerunkiem „rządu praw człowieka” po wznowieniu spraw sądowych przeciwko funkcjonariuszom junty z 1976 r. — kolejna wielka operacja na polu percepcji publicznej, ponieważ represyjny aparat państwa pozostał nienaruszony. W Argentynie ludzie znikali również w czasach demokracji, a tysiące osób zostało zamordowanych na posterunkach policji lub w przypadkach „gatillo fácil” [lekki spust (policji)], a tysiące uwięziono i ścigano za opór. Rząd Cristiny Fernandez de Kirchner kontynuował politykę jej męża. Niektórzy byli zaskoczeni, że jej administracja wprowadziła ustawę antyterrorystyczną, jednocześnie legalizując „egalitarne” małżeństwa między osobami tej samej płci, ale nie są to sprzeczne środki. Progresywizm to postęp kapitału, niezależnie od tego, jak bardzo chciałoby się, aby był to postęp społeczeństwa przeciwko kapitalistycznej ofensywie.

Masa policji obok armatki wodnej podczas marszu ku pamięci Santiago Maldonado w 2017 r.

Wróćmy do tak zwanego neoliberalizmu i kapitalistycznej restrukturyzacji, aby zastanowić się nad ciągłością i nieciągłością od dyktatury do demokracji. Tak zwana polityka neoliberalna stosowana w Argentynie i innych krajach Ameryki Łacińskiej nie była jedynie konsekwencją ostatnich dyktatur cywilno-wojskowych i okrutnych represji, jakie stosowały. Niektóre z cech tego, co najczęściej określa się mianem neoliberalizmu — intensyfikacja prekariatu i „uelastycznienie” pracy, prywatyzacja różnych gałęzi przemysłu i usług, rosnąca finansjalizacja gospodarki, redukcja wydatków publicznych — były konsekwencją poprzedniej fazy kapitalizmu, za którą wielu ludzi tęskni dzisiaj, reprezentowanej przez peronizm w Argentynie i tak zwane państwo opiekuńcze w innych częściach świata. W tym miejscu chcemy zwrócić uwagę na ciągłość, która nie jest wojskowa, ale demokratyczna i zawsze kapitalistyczna, co omawiamy w książce, którą właśnie opublikowaliśmy.

Globalizacja i przenoszenie centrów produkcyjnych były jednymi z innych znaczących aspektów tych światowych przemian. Globalny proces restrukturyzacji przybierał różne formy w różnych krajach, a jego rozprzestrzenianie się trwało kilka dekad. Podobnie jak w Argentynie, w wielu innych krajach populacja bezrobotnych znacznie wzrosła w wyniku zamknięcia różnych gałęzi przemysłu i sektorów, których technologie stały się przestarzałe pod względem produktywności; prekaryzacja wzrosła dla ogromnej części populacji, zorientowanej głównie na sektor usług, podczas gdy płace niewielkiej liczby pracowników zatrudnionych w bardziej zaawansowanych technologicznie i dochodowych sektorach wzrosły lub pozostały stabilne.

Kraje, do których przeniesiono przemysł, doświadczyły czegoś innego, dostarczając ogromnych ilości siły roboczej po lepszej cenie dla globalnej burżuazji, jak miało to miejsce w kilku krajach azjatyckich. Masa towarów na poziomie globalnym nie przestała rosnąć, chociaż nie możemy powiedzieć tego samego o zagregowanych płacach lub poziomach zatrudnienia, jeśli spojrzymy na kraje osobno. W ten sposób zmienia się rola państwa; pomoc społeczna dla bezrobotnych lub osób w niepewnej sytuacji, które nie mają dostępu do wystarczającej pensji, stała się powszechna w dużej części świata. Dziś w Argentynie nie ma masowego bezrobocia, ale dla tysięcy ludzi pensja nie wystarcza, aby przetrwać.

Uderzająca jest akceptacja liberalnego dyskursu gospodarczego w Argentynie; jeszcze niecałą dekadę temu było to złe słowo dla większości populacji. Wzrost nowej liberalnej prawicy musi być rozumiany w kontekście sposobów, w jakie postępowcy nie poradzili sobie z problemami społecznymi. Liberalna prawica podkreśla te porażki w swoich przemówieniach, zgodnie z własnymi zaklęciami: integracja społeczna, redystrybucja bogactwa, rozszerzenie praw. Z drugiej strony, ubóstwo, niepewna praca, nierówności i przemoc — przemoc represyjna, przemoc kryminalna, taka jak ta związana z handlem narkotykami, i przemoc ze względu na płeć — rosną.

Środki powszechnie kojarzone z neoliberalizmem zostały narzucone na całym świecie podczas kapitalistycznej restrukturyzacji zapoczątkowanej w latach siedemdziesiątych. W Argentynie globalna restrukturyzacja przybrała specyficzną formę, która została skonsolidowana w latach 90. wraz z reformą państwa i lokalnego sposobu akumulacji. Miało to miejsce w ramach żelaznej dyscypliny rynku nad pracownikami, egzekwowanej głównie poprzez „wymienialność” [stały parytet między argentyńskim peso a dolarem amerykańskim], liberalizację handlu i prywatyzację. Dyscyplina ta została narzucona, jak już wspomnieliśmy, po dwóch okresach hiperinflacji w 1989 i 1991 r., które zniszczyły płace.

Sposób kapitalistycznej akumulacji w Argentynie opiera się na dostarczaniu na rynek światowy towarów o niskiej wartości dodanej (w tym produktów podstawowych, takich jak soja, a także ich przemysłowych pochodnych, takich jak olej, mąka i granulki). Chociaż Argentyna historycznie była krajem eksportującym produkty rolne, w latach 90. sektory te znacznie się rozwinęły i zmodernizowały, zwiększając swoją produktywność.

Proces ten umocnił się dopiero w następnej dekadzie, po kryzysie z 2001 r. i zakończeniu „wymienialności”. Ożywienie gospodarcze i polityczne za czasów Kirchnera wynikało z restrukturyzacji produkcji, rozluźnienia dyscypliny rynkowej, którą pociągała za sobą „wymienialność”, korzystnych warunków na rynku światowym oraz faktu, że płace realne były mizerne na początku procesu; rosły stopniowo w kolejnych latach, choć nie osiągnęły poziomu z poprzedniego cyklu gospodarczego, a następnie spadły ponownie kilka lat później do obecnej sytuacji.

Okres Kirchnera różnił się od poprzedniego głównie pod względem dyscypliny rynkowej, która umożliwiła rządowi dostosowanie się do żądań społecznych i oscylacji rynków międzynarodowych — ingerując w kurs walutowy i zwiększając pobór podatków i wydatki publiczne poprzez potrącenia i nacjonalizację prywatnego segmentu systemu emerytalnego i emerytalnego. Jedną z największych części tych wydatków publicznych były dotacje na paliwo, energię i transport, z których korzystali zarówno prywatni użytkownicy, jak i firmy. Milei opisał właścicieli tych firm, którzy są zależni od polityki ochrony rynku krajowego przez państwo, jako „prebendariuszy”, „empresaurios” lub „empresucios”.

Z rewolucyjnej perspektywy krytykujemy każdą wizję przemysłowca lub propozycję związaną z rozwojem sił wytwórczych. Ale z punktu widzenia gospodarki narodowej i zarządzania lokalnym kapitalizmem, nawet na jego własnych warunkach, jasne jest, że funkcjonuje on słabo, biorąc pod uwagę powtarzające się recesje, dostosowania i kryzysy. Kirchneryzm był promowany jako rzekoma reindustrializacja kraju, ale w rzeczywistości matryca produkcyjna nie uległa większym zmianom, a prekariat utrzymywał się, znacznie rosnąc w ostatniej dekadzie. Sytuacja stała się nie do utrzymania, a zarządzający kapitałem mówią tylko o poświęceniu, mniej lub bardziej stopniowym, ale w każdym razie poświęceniu. Ten rok wyborczy narzucił przerwę w konflikcie społecznym i krytycznej refleksji, ale zmiany te wymagają ponownego przemyślenia podstawowych kwestii. Nadszedł czas, aby podkreślić konieczność zerwania.

Konkretnie, poza kwestią tego, kto wygrał wybory, mamy do czynienia z pogłębieniem redukcji wydatków publicznych w celu zmniejszenia deficytu fiskalnego, gwałtowną dewaluacją peso (co już miało miejsce), zmianami w polityce pieniężnej, reformą pracy i ubezpieczeń społecznych oraz innymi politykami mającymi bezpośredni wpływ na proletariat. Ostatnie okresy zmian w rządzie były również momentami dostosowania gospodarczego par excellence.

Będziemy musieli stawić temu czoła, niezależnie od tego, kto je wdroży — ale pytanie, które należy zadać, brzmi: co nas tu przywiodło. Nie powinniśmy tracić z oczu poprzednich i trwających dostosowań i nie stosować wybiórczej pamięci, która utrwala demokratyczną logikę „mniejszego zła”.

Uzbrojona policja motocyklowa podczas marszu ku pamięci Santiago Maldonado w 2017 r.

Jak postrzegasz Milei w odniesieniu do Jaira Bolsonaro i Donalda Trumpa?

Jeśli cokolwiek łączy te trzy nikczemne postacie, to jest to populizm, który nie opiera się na tradycyjnych filarach lewicy. Ale w przeciwieństwie do Trumpa, Milei nie jest protekcjonistą: wręcz przeciwnie, proponuje „uczynić Argentynę znowu wielką” poprzez otwarcie kraju na import, przy jednoczesnej liberalizacji rynku i kursu walutowego.

Ultraliberalizm Milei jest wyjątkowy w stosunku do nowych prawicowców na całym świecie. Jeśli jest jedna rzecz, która ich łączy, to reakcyjny antyprogresywizm. W przypadku Argentyny liberalne założenia ekonomiczne łączą się z reakcyjną krytyką bieżących dyskusji, takich jak kwestie dostępu do aborcji czy edukacji seksualnej. Jeśli chodzi o ciekawy lokalny amalgamat liberalny gospodarczo i reakcyjny społecznie, trudno jest znaleźć spójność poza oportunizmem wyborczym, karmionym sprzeciwem wobec niektórych polityk wdrożonych po przewrocie społecznym w 2001 roku. Po krótkim okresie stabilizacji i wzrostu polityka ta okazała się bezużyteczna — lub co gorsza — w obliczu narastających problemów społecznych. Wszystko, co wydaje się w jakimś sensie opozycyjne, jest wykorzystywane jako ilościowe wzmocnienie: liberalizm gospodarczy, konstytucjonalizm, teorie spiskowe, antykomunizm, antykorupcja, antypikietyzm, antyfeminizm.

Ale poza ideologią, którą wyznaje Milei, ważne jest, aby zastanowić się, dlaczego pojawiła się w tym momencie i dlaczego stała się popularna. Co społecznie reprezentuje jego wtargnięcie do polityki?

Ci, którzy głosują na Milei, nie wydają się przejmować tym, co wydarzyło się pięćdziesiąt lat temu, ani nie wydają się prawdziwymi zwolennikami ekonomistów szkoły austriackiej. To, co komunikują na ulicach lub w pracy, to to, że są zmęczeni wszystkim. Inną kwestią, którą te prawicowe sektory bardzo dobrze instrumentalizują, jest zapotrzebowanie na „bezpieczeństwo” w kontekście Ameryki Łacińskiej, gdzie rabunki i morderstwa są dość powszechne. Niekoniecznie oznacza to żądanie żelaznej pięści; wyraża to chorobę „wojny biednych przeciwko biednym”. Pragnienie to można przełożyć na żądanie żelaznej pięści, ale można je również interpretować jako instynkt samozachowawczy w obliczu poważnej sytuacji i braku innych propozycji.

Jeśli szukamy sposobów, w jakie te postacie polityczne się przecinają, robimy to, biorąc pod uwagę, że są to po prostu najnowsze osoby, które aspirują do zarządzania i administrowania państwem, każda na swój własny sposób.

Ważne jest, aby zwrócić na to uwagę, tworząc front „przeciwko prawicy”, „przeciwko faszyzmowi”. Dla tych, którzy prowadzą stałą kampanię wyborczą, to „faszystowskie zagrożenie” jest tylko kolejnym punktem do dyskusji. Wydaje nam się to ważne, aby nie służyć ruchom, które aspirują jedynie do rządzenia i administrowania kapitałem.

Różnego rodzaju politycznym planistom świata może wydawać się dziwne czytanie o koncepcjach, którym zaprzeczają: społeczeństwie klasowym, wyzysku, materialnych warunkach egzystencji, rewolucji… W tym sensie niektórzy, którzy są oburzeni tym, co określają jako liberalną ekonomicznie prawicę, odkryją, że mają nieprzyjemne rzeczy wspólne z tym, co odrzucają. Dlatego właśnie mówimy o „fałszywych krytykach” liberalizmu gospodarczego.

Zdjęcie antyfaszystów przed klubem społeczno-sportowym „La Cultura del Barrio” wykonane około 2018 roku.

Jakie są prawdopodobne negatywne konsekwencje zwycięstwa wyborczego Milei? Co dokładnie ono zmieni?

W obliczu sytuacji społecznej permanentnego dostosowania, w której żyjemy, z nadmierną inflacją i dewaluacją, niekontrolowanymi cenami wynajmu, spadającymi płacami realnymi, wysokim bezrobociem, coraz bardziej niepewnymi miejscami pracy i rosnącym ubóstwem, nowe polityki gospodarcze są przedstawiane jako odpowiedzialne i jednocześnie jako możliwe zbawienie. Partia polityczna [Milei] La Libertad Avanza wysoko zawiesiła poprzeczkę, mówiąc o prawdziwym dostosowaniu, nagłym zmniejszeniu wydatków publicznych. Zmienia się zatem sposób, w jaki burżuazja zamierza przeprowadzić korektę gospodarczą, którą i tak zamierzała przeprowadzić — robiła to już niezależnie od tego, który rząd był u władzy.

„Nie ma pieniędzy” to ostrzeżenie i groźba z przemówienia Milei przed jego inauguracją. Nasze główne obawy dotyczą poziomu gospodarczego, ponieważ Milei obejmuje urząd w krytycznym kontekście i z silnym dyskursem na rzecz dostosowania, który wydaje się mieć wystarczającą legitymację. Jednocześnie nie można dokonać żadnych dostosowań bez represji, a wszystkie siły polityczne tworzące nowy rząd są zaciekłymi obrońcami żelaznej pięści i poszanowania prawa. Formy represji związane z instytucjonalizacją walki mogą działać do pewnego stopnia, a większe wykorzystanie monopolu państwa na przemoc wydaje się otwierać drogę — to znaczy pałkę, kulę i więzienie.

Jeśli chodzi o „wojnę kulturową”, mamy do czynienia ze wzrostem lub ośmieleniem reakcyjnych i konserwatywnych sektorów, a niektóre postępowe polityki dotyczące na przykład kwestii płci, praw człowieka, ochrony środowiska lub ludności tubylczej zostaną ograniczone. Przede wszystkim zauważamy, że pomimo wojowniczego dyskursu sektorów neoprawicowych, są one znacznie bardziej umiarkowane, gdy dochodzą do władzy i pod względem konkretnej polityki w tych kwestiach. Uderzająca jest na przykład znacznie wyższa liczba corocznych deportacji za administracji Obamy w porównaniu z Trumpem. Po drugie, te niepowodzenia zachęcają nas do ponownego przemyślenia legalistycznego podejścia i treści postępowych polityk w tych kwestiach. Nie tylko nie rozwiązują one tego, czym miały się zająć, ale także ograniczają początkowe pęknięcia, które nadały impet tym walkom. „Obywatelskość” przeniknęła głęboko do ruchów społecznych i zamiast przyjmować etatyzm, nadszedł czas, aby go zakwestionować.

Wiele osób obawia się, że nowy rząd może ośmielić i dać wolną rękę grupom neonazistowskim, a także grupom ewangelickim i katolickim, które były obecne na demonstracjach przeciwko legalizacji aborcji. W Argentynie nie przewidujemy, aby stanowiło to znaczące zagrożenie dla walczących sektorów, nie przewidujemy potencjalnej konfrontacji cywilnej, choć spodziewamy się wzrostu represji państwa wobec protestów.

Demonstranci ścierają się z policją podczas marszu ku pamięci Santiago Maldonado w 2017 r.

Jakie siły są gotowe przeciwstawić się Milei? Jakie są perspektywy antykapitalistycznego oporu?

Główną opozycją polityczną jest odchodzący rząd i jego wyborcy, więc wyzwaniem dla antykapitalistów będzie przeciwstawienie się nowemu rządowi bez zwykłego rekrutowania wyborców dla drugiej frakcji państwa — bez wzbudzania fałszywych nadziei, że demokratyczna reprezentacja polityczna lub środki gospodarcze mogą stworzyć „bardziej humanitarny” kapitalizm.

Sposoby mobilizacji różnych sektorów społeczeństwa będą zależeć od konkretnych środków, które zostaną wdrożone i organizacji, które nimi pokierują. Oznacza to z jednej strony bezrobotnych, z drugiej związki zawodowe, a także różne części sektora prywatnego. Pierwszą przeszkodą w tym sensie jest podział i przywództwo głównych organizacji wszystkich sektorów. Możemy obstawiać bardziej masowe mobilizacje w obliczu trwającej korekty inflacyjnej, a także wzrostu kosztów energii i taryf za usługi z powodu zniesienia dotacji.

Masowe protesty mogą być wywołane kilkoma różnymi kwestiami, od kwestii środowiskowych, represji, ucisku ze względu na płeć lub dostosowań gospodarczych. Pytanie brzmi, jaka będzie perspektywa tych walk — czy konfrontacja z dostosowaniami burżuazji, z państwem i jego środkami nie zostanie zredukowana do konfliktu z konkretnym rządem.

Doświadczyliśmy już wystarczającej liczby przykładów tego, jak postępowcy przekierowują walkę, by wiedzieć, jak się ona kończy. Przykład Borica w Chile jest pouczający. Ten prezydent, który zjednoczył wszystkie grupy sprzeciwiające się prawicy (w tym wielu anarchistów), narzuca teraz brutalne środki w sferze gospodarczej, politycznej i prawnej — zwiększając siłę ognia carabineros [policji], represjonując walki studenckie, atakując społeczności Mapuche, zatwierdzając weto ustawy o uzurpacjach. A kiedy to wszystko się dzieje, istnieje sektor ruchu społecznego, który milczy i współdziała, ponieważ „mogłoby być gorzej”, „prawica mogłaby rządzić”. Wierzymy, że nie ma znaczenia, w jaki sposób ciemiężcy i wyzyskiwacze definiują się politycznie — liczy się rola społeczna, jaką odgrywają i co robią.

Faszyzm, który redukuje państwo, byłby historycznie bezprecedensowy; dopiero się okaże. Na razie Milei nie jest faszystą, jest liberalny i demokratyczny, podobnie jak większość, jeśli nie wszyscy, rządzący krajami tego kontynentu. Stan wyjątkowy, który nazwalibyśmy faszystowskim, ma na celu przywrócenie porządku państwowego i stłumienie rewolucyjnego stanu wyjątkowego; nie wydaje się, aby to było to, co widzimy w Argentynie.

Demonstranci ścierają się z policją podczas marszu ku pamięci Santiago Maldonado w 2017 roku.

Jakie strategie są możliwe w tym kontekście? W jaki sposób ludzie z innych krajów mogą wspierać antykapitalistyczne i antyautorytarne siły oporu na terytorium zdominowanym przez państwo argentyńskie?

Wychodząc od istniejących walk i przemian ostatnich dziesięcioleci kapitalistycznej dynamiki w skali globalnej, zwracamy uwagę na ich lokalne przejawy i możliwości, jakie z nich wynikają. Po pierwsze, liczba pracowników w warunkach absolutnej prekaryzacji, z wysokim poziomem bezrobocia i ubóstwa. Jest to oczywiście wielka trudność dla kapitału. Na razie udaje mu się zarządzać tym poprzez rozległe sieci pomocy państwa, podważając autonomię, jaką ruchy bezrobotnych miały od lat 90. do początku XXI wieku.

Do najbardziej zubożałej części proletariatu należy ludność tubylcza. Duża część tej populacji mieszka na przedmieściach dużych miast. Wśród rdzennej ludności, która nadal żyje poza miastami, w tym Mapuche w Patagonii i prowincjach północno-zachodnich, pojawiły się ważne walki o odzyskanie ziemi, obronę źródeł utrzymania i przeciwko kapitalistycznym projektom. Pamiętając o specyfice tych przejawów walki i różnorodności kulturowej naszej klasy, w momencie ich łączenia i analizowania, nie tracimy z oczu zasadniczej sprzeczności wyzysku pracy najemnej i narzucania własności prywatnej.

Innym fundamentalnym aspektem jest walka kobiet i dysydentów, zwracająca uwagę na zmiany w podziale płciowym w kapitalizmie. Poza polityką skoncentrowaną na uznaniu tożsamości wskazujemy, że kapitalizm nie jest w stanie odpowiedzieć na wiele problemów, które stały się oczywiste, począwszy od seksistowskiej przemocy.

Z reformistycznego punktu widzenia nie jest możliwe przezwyciężenie podziału płciowego, który jest niezbędny do reprodukcji siły roboczej. Z rewolucyjnego punktu widzenia stało się jasne, że nie jest możliwe zniesienie klas społecznych bez zniesienia podziału płciowego. Od kilku lat piszemy serię numerów Cuadernos de Negación poświęconych tym zagadnieniom.

Wreszcie, solidaryzujemy się z tak zwanymi walkami środowiskowymi, uczestniczymy w nich i uważnie je obserwujemy. Argentyńska gospodarka jest silnie oparta na produkcji pierwotnej, zarówno rolnictwie, jak i górnictwie. Od tego w dużej mierze zależy reprodukcja dużej części siły roboczej przez państwo. Ten rodzaj produkcji nie może zostać przeniesiony, gdy ludność go odrzuca. Tak właśnie stało się z kilkoma projektami górniczymi (jak w prowincji Chubut). Nawet dziś istnieje opór wobec wydobycia litu w Jujuy. Powstrzymanie tego rodzaju ofensywy jest silnym ciosem dla kapitalistycznego rozwoju Argentyny. Jesteśmy zaangażowani we wspieranie głębokich implikacji tych walk, w opozycji do pewnego rodzaju „zielonego” kapitalizmu lub obywatelskiego ekologizmu.

W mieście Rosario, gdzie mieszkamy, w ciągu ostatnich kilku lat cierpieliśmy z powodu wypalania terenów podmokłych kilka kilometrów dalej, celowo przeprowadzanego ze względu na hodowlę zwierząt. Pod koniec ubiegłego roku opublikowaliśmy książkę zatytułowaną Plomo y humo. El negocio del capital [Ołów i dym: interes kapitału), w której poruszamy tę kwestię i przemoc związaną z handlem narkotykami, która systematycznie rosła w ciągu ostatniej dekady. Chociaż miały miejsce masowe mobilizacje przeciwko pożarom, ze względu na niszczenie terenów podmokłych i związane z tym problemy zdrowotne, kwestia przemocy związanej z przestępczością była trudna do rozwiązania dla ruchów społecznych. Istnieje sprzeciw wobec żelaznej pięści i udziału policji w przestępczości, ale nie było masowych przejawów walki w tym zakresie, które wykraczałyby poza żądanie „większego bezpieczeństwa”, choć zdarzały się konkretne przypadki.

Krótko mówiąc, odnosimy się do różnych płaszczyzn obecnej walki klasowej, które wykraczają poza sferę produkcji i kwestionują sam kapitalizm. Możliwość rewolucyjnego zerwania jest ukryta w tych walkach i oferuje ścieżkę, którą możemy podążać, nawet jeśli na razie demokratyczna pacyfikacja jest silnie narzucona.

Zakończyliśmy ten wywiad 10 grudnia 2023 r., w dniu, w którym Javier Milei objął prezydenturę, spodziewając się jutrzejszego ogłoszenia korekt gospodarczych.

Demonstrant podczas marszu ku pamięci Santiago Maldonado w 2017 roku.


Zdjęcie ze strajku piekarzy w 1902 r. w Buenos Aires. Anarchizm był powszechny w związku zawodowym piekarzy.